Począwszy od charakteru produktów, przestrzeni handlowych i ekspozycyjnych, po wizerunek i tożsamość marki, wszystko zdaje się być podporządkowane doświadczaniu.
Nadmiar przedmiotów, które posiadamy lub, z którymi się stykami często wywołuje chaos w ich postrzeganiu, percepcja nie jest bowiem, w przeciwieństwie do strumienia przedmiotów, nieskończona. Niezależnie od tego czy je fetyszyzujemy, otaczamy woalem znaczeń, personifikujemy lub wręcz przeciwnie porzucamy, bagatelizujemy wstydzimy się ich czy wypieramy fakt ich posiadania. Wartość rynkowa, miesza się sentymentalną, estetyczna z funkcjonalną. Trudno dziś mówić o przedmiotach w oderwaniu od reklamy. Nawet, gdy najnowsze tendencje w komunikacji widzą w przedmiotach nie obiekty-cele, a produkty będące narzędziami w kreowaniu stylu życia i jego doświadczania. Nie ulega wątpliwości, że przesuwanie akcentów, zmiany lub korekty wynikają z przesytu. Atrakcyjność rzeczy jako takich, ich posiadania przestało być wystarczającym argumentem, by je nabywać. Dzisiejszy świat jest manierystyczny, paradoksalny. W nim nostalgia miesza się z najnowszymi technologiami.
Dlatego też doświadczenie stało się pożądaną wartością. Prowadzenie gry o atencję klienteli wymaga co raz to bardziej wyrafinowanych środków. Architektura, design i sztuki wizualne, pełnią tu nie tylko utylitarne, estetyczne, ale i wizerunkowe funkcje. Budowanie odpowiedniej narracji jest równie istotne jak formy, a doświadczenie jest kluczowym elementem, który należy zaprojektować.